Nic, nic, nic, nabijam notki.
Daaamn, że tak sobie po obcemu przeklnę. Nie mogę dalej udawać, że nie rozumiem o co chodzi panu basiście. Pan eS w każdej rozmowie troszczy się o to bym wiedziała, że do Czech nie jedzie bynajmniej wiedzony pięknem Pragi. Niby wystarczyłoby powiedzieć: "hola, hola, panie eS, bardzo bym chciała by powstrzymał pan swoje samcze instynkty, to nie jest romantyczny wypad do spa, tylko wycieczka krajoznawcza", ale coś mnie powstrzymuje, może obawa przed tym żeby nie poczuł się oszukany. W końcu w żadnym mejlu nie zastrzegłam, że nie jestem zaintereresowana nim, czasem wręcz kokietowałam, myślałam jednak, że robię to niepozornie raczej. Daaaamn! To nie może być pan numer 3! 3 to liczba symbolizująca doskonałość, nie może przysługiwać wakacyjnej przygodzie. Nie mam pojęcia jak mu wytłumaczyć, że proponuję wyłącznie koleżeństwo. Na co mu taka koleżanka.
Chciałabym żeby wszystko wróciło do porządku z maja tego roku, lecz nie zawrócę już dzikich żurawi!
Stanisław wrócił do miasta. Poprosił mnie żebym jutro pomogła mu oprowadzić jego dwóch niezrównoważonych przyjaciół po Olsztynie. Wcale nie miałam zamiaru przystawać na tą propozycję, ale mnie ugadał. Co to będzie...chyba ubiorę się w spódnicę, bo wszystkie spodnie trzeszczą, gdy się do nich zbliżam, ale jak ubiorę spódnicę, to jeszcze się Staś przestraszy, że próbuję się mu przypodobać. Mam wrażenie, że jak mnie bidak zobaczy to dostanie traumy, że z czymś takim obcował. Oby skończyło się to jak najszybciej.