Potwierdzam, TVN płaci za wygrane w konkursach teleaudio.
Zdecydowałam się na 6710
Poszłam dzisiaj do szkoły i zauważywszy brak jakiegokolwiek ruchu na 10 minut przed 8, zrozumiałam, że dzisiaj nie ma lekcji
Cały dzień spędziłam na szukaniu pantofli na maturę, niestety żaden z odwiedzonych przeze mnie sklepów nie prowadził sprzedaży kajaków (a przynajmniej ładnych kajaków).
W sobotę Stanisław zaproponował spacer. Nie wiedziałam w jakim celu, ale potrzebowałam tego jak powietrza (co za porównanie...). Z powodu kataru mojego i chłodu wieczoru przenieśliśmy się do dziadka. Do dziś nie wiem o co chodzi Stanisławowi. Wydaje mi się, że na bycie "kumplem" jestem trochę zbyt ciotuniowata, a jeśli liczył na kontakt fizyczny (na który jestem trochę za gruba) to chyba by się szarpnął na te 2 piwa, które w końcu sama musiałam kupić. Zresztą nic nie kombinował, ręcę trzymał na piwie, więc zupełnie nie wiem <kwadratowa głowa>. O czym ja jednak mówię! Przecież ja do niego nic, absolutnie... chociaż, jak już zyskał status studenta, od razu mi zmężniał w oczach... Nie, nie, nie. Nie zapominajmy, że ja poluję (ostatnio biernie) na magistrów. Opchnęliśmy zatem te dwa piwa, zgasiliśmy światła i rozeszliśmy się w pokoju. Chociaż i to nie do końca,bowiem rozeszliśmy się w pokoju dopiero w pobliżu mojego domu, w związku z czym tym bardziej nie wiem o co mu mogło chodzić, bo jaroty to przecież drugi koniec miasta i żaden człowiek bez interesu tam nie chodzi.
Jestem zdesperowana. Mam 18, niemal 19 lat i... nie mam chłopaka. Założę się, że nawet moja prababka w tym wieku już kogoś miała. Może nawet nie chodzi o aktualne posiadanie, lecz jakąś historię związków. Większość dziewczyn w moim wieku używa już drugiej ręki do liczenia swoich związków, a ja nawet jednego palca zagiąć nie mogę, bo to z Gregorym to własciwie nie wiadomo co to było (wiadomo, call girl Ala). I ja nie wiem naprawdę co robię źle, że tych mężczyzn nie przyciągam. Już nawet zaczynam udawać słodką idiotkę, rozpatruję kupno szpilek, kto wie, może niebawem przefarbuję się na blond, bo skoro inne kobiety tak robią i dobrze na tym wychodzą (tj. mają mężczyzn), to widocznie moja wiara w wyższość inteligencji jest niczym nie poparta. Nie da się ukryć kobieta musi wyglądać. Musi wyglądać puszczalsko, robienie z siebie pastereczki nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
Nie rozmawiajmy już o tym, że schudłam. Najlepiej udajmy, że w ogóle nie było sprawy, bo oto wróciłam do wagi z września i ponownie jestem rumianym pulpecikiem. Mimo wszystko się nie poddam.
Idę spać jest 1 w nocy. Jutro mam sprawdzian ze społecznych stosunków w antyku, ale zlewam to zupełnie. Nie przeczytałam zadanej na jutro "Kartoteki", ani żadnej książki z mojej bibliografii...
"Matura za miesiąc, a ty się w ogóle nie uczysz!". Bo już mi to zwisa. Bo już niczego od siebie nie wymagam i nie zależy mi na rezultacie. Bo na złość mamie odmrożę sobie uszy. Żywię nadzieję, że ktoś mnie nie dopuści do matury, że poważnie zachoruję albo zostanę przyłapana na ściąganiu. Pragnę tego jak Wojciecha Mecwaldowskiego w mieszkaniu dziadka, a nawet bardziej. Chcę wyjechać i zacząć wszystko od początku. Na Bałkanach, w kosmosie.
Wu
08 kwietnia 2010 o 14:24
a ja byłam mocno nieletnia. czy to ma jakieś znaczenie? ponoć ma dla tych, które później.
ale miłość swojego życia spotkałam całkiem niedawno. bardzo niedawno. a mam już trzy dychy. nie rozumiem o co tyle hałasu.
Mam Ci do powiedzenia dokładnie to co Grainne :) Ja swojego pierwszego [acz też takiego bardziej jakby go nie było...] miałam w wieku 18 lat, ale historia była krótka :D A w wieku 22 poznałam swojego drugiego i - coraz bardziej prawdopodobne - ostatniego :) I na moim roku też są singielki, które chłopaka nie miały nigdy [wiwat polonistyka!]. Na każdego przychodzi pora. Kwestia czasu :)
PS: Matura to bzdura. Szczególnie z polskiego. Jeśli umiesz pisać [a umiesz] i znasz mniej więcej treść lektur [i to jedno tylko zrób - przeczytaj. do streszczeń nie mam zaufania, ale jeśli się nie czujesz na siłach, to choćby to], to zdasz śpiewająco. Pamiętam, że miałam dokładnie takie same myśli w tym czasie [matury, te sprawy...] jak Ty. Trzymaj się :)
grainne
07 kwietnia 2010 o 05:16
Maturę zdasz. Zobaczysz. Tylko podejdź do tego spokojnie. A "Kartoteka" jest naprawdę dobra, choć dziwna, polecam :).
Wiesz, ja swojego pierwszego chłopaka poznałam w Twoim wieku :P A drugiego i ostatniego niewiele później :D. Życie zaskakuje i nie ma się co zamartwiać.
Hm, z drugiej strony, sporo moich kumpel z roku (23 lata!) nie miało faceta jeszcze nigdy, i nie są z tego powodu specjalnie sfrustrowane ;). Kwestia podejścia ;).
ale miłość swojego życia spotkałam całkiem niedawno. bardzo niedawno. a mam już trzy dychy. nie rozumiem o co tyle hałasu.
PS: Matura to bzdura. Szczególnie z polskiego. Jeśli umiesz pisać [a umiesz] i znasz mniej więcej treść lektur [i to jedno tylko zrób - przeczytaj. do streszczeń nie mam zaufania, ale jeśli się nie czujesz na siłach, to choćby to], to zdasz śpiewająco. Pamiętam, że miałam dokładnie takie same myśli w tym czasie [matury, te sprawy...] jak Ty. Trzymaj się :)
Wiesz, ja swojego pierwszego chłopaka poznałam w Twoim wieku :P A drugiego i ostatniego niewiele później :D. Życie zaskakuje i nie ma się co zamartwiać.
Hm, z drugiej strony, sporo moich kumpel z roku (23 lata!) nie miało faceta jeszcze nigdy, i nie są z tego powodu specjalnie sfrustrowane ;). Kwestia podejścia ;).
Dodaj komentarz